Kategorie
O sklepie
Informacje
Data publikacji: 25-04-2020.
Naukowcy, pragnący terraformować Marsa – czyli zbliżyć panujące na nim warunki do ziemskich, aby ułatwić kolonizację tej planety – planują wysłać tam najpierw algi, wyjątkowo odporne organizmy, które miałyby z czasem doprowadzić do powstania odpowiedniej dla życia atmosfery. Na drugim biegunie w ocenie ich pożyteczności znajdują się jednak zapewne właściciele ogrodowych basenów. Ich pragnienie jest zgoła przeciwne – najchętniej wytępiliby tych kosmicznych najeźdźców doszczętnie, by uczynić warunki w basenie zdatnymi do kąpieli.
Rozwój alg w wodzie jest prawdziwym utrapieniem. Algi, czyli glony, to bardzo szybko rozmnażające się (nawet w ciągu kilku godzin) organizmy wielokomórkowe. Z obecnych w wodzie nieorganicznych związków budują związki organiczne, które są przyczyną uciążliwych zanieczyszczeń. Najbardziej narażone są na to baseny ustawione w ciepłym i nasłonecznionym miejscu, czyli w takim, jakie za dogodne dla siebie uważa też większość ludzkich ich użytkowników. Idealne warunki dla namnażania się glonów panują zwłaszcza tam, gdzie woda jest nieruchoma – te „martwe pola” stają się ogniskami ich rozwoju, z których rozprzestrzeniają się one na cały basen. To one powodują powstanie śliskiego nalotu na dnie i ścianach basenu. To one również często odpowiadają za zmętnienie wody i jej zielonkawe zabarwienie. A za tym idą kolejne wredne cechy alg; podobnie jak sinice, bakterie i grzyby mogą one u co bardziej wrażliwych kąpiących się osób wywoływać alergie i podrażnienia skóry.
Oczywiście, mętnienie wody często powodowane jest też przez opadające do basenu i rozkładające się w nim liście, wpadające doń owady czy nawiewaną ziemię i piasek. Bywa nawet, że powoduje je użycie niewłaściwych środków czyszczących albo wysokie stężenie jonów wapnia i magnezu w wodzie. W takich przypadkach sprawa jest nieco prostsza. O ile duże resztki da się usunąć zwykłą siatką basenową lub przy pomocy zbierających pływające zanieczyszczenia filtrów powierzchniowych, tzw. skimmerów, a zapobiegać dostawaniu się zanieczyszczeń do basenu poprzez zakładanie nań osłon w okresach, gdy nie jest używany, to mikroskopijne drobiny wymagają bardziej zaawansowanych środków. Można starać się to „obejść”, dodając do wody chemiczne koagulanty, których cząsteczki łączą się z drobinami brudu zbyt małymi, by wyłowiły je filtry, gromadząc je w łatwiej usuwalne skupiska, ale w ostatecznym rachunku bez filtrów się nie obejdzie.
Do tej roboty nadają się filtry piaskowe, wychwytujące stałe resztki, filtry papierowe albo filtry węglowe umieszczane na powierzchni wody, związujące znajdujące się w niej zanieczyszczenia. Jednym z najważniejszych elementów, w które musimy zainwestować, jest więc pompa filtrująca. Powinna ona filtrować wodę kilka razy razy dziennie, dlatego najlepiej będzie wybrać model o dużej wydajności. Im więcej wody zdoła przefiltrować w ciągu godziny, tym krócej będzie musiała pracować, czyli mniej zużyje prądu. Niestety, i ona nie ze wszystkim sobie poradzi. Nie zawsze też wiadomo od razu, co jest przyczyną mętnienia.
I tu wracamy do ataku glonów, bo nie z nimi takie numery! Być może dlatego właśnie stanowić one mają narzędzie ludzkości w podboju kosmosu. Sama pompa filtrująca, choćby i najefektywniejsza, nie zdoła ich pokonać. Do usuwania glonów stosuje się dezynfekcję wody, najczęściej za pomocą jej chlorowania. Nim jednak będzie nam potrzebne chemiczne oczyszczanie, warto zadbać o kilka spraw, które zapobiegną późniejszym problemom lub zmniejszą ich skalę. Do basenu trzeba nieustannie dostarczać świeżą wodę (co najmniej 3 do 5 proc. objętości zbiornika tygodniowo). Należy także dbać o czystość regularnie, na bieżąco usuwając dostrzeżone zanieczyszczenia, zanim spowodują one rozwinięcie się z nich szkodliwych mikroorganizmów.
Zielony nalot to częsty i, niestety, powtarzalny problem. Nie wygląda estetycznie, jest nieprzyjemny w dotyku i przez to zniechęca do kąpieli. Dlatego po zauważeniu pierwszych jego ognisk, należy niezwłocznie reagować. Jeśli algi przeprowadziły już swój nalot, pokrywając ściany i dno basenu zielonkawym, śliskim dywanem, trzeba z nim postąpić tak, jak ze zwykłym dywanem – wyczyścić. Najpierw powinno się usunąć ów osad mechanicznie, za pomocą odkurzacza basenowego, najlepiej automatycznego, który wykona robotę za nas. Innymi słowy, do walki z zieloną inwazją warto skierować roboty. Jeśli jednak nie mamy takiego odkurzacza, można to zrobić także również ręcznie, wyławiając większe skupiska siatką basenową i myjąc ściany z osadu za pomocą delikatnej szmatki lub szczotki o miękkim włosiu. Jednak w przypadku dużych basenów może to już być praca uciążliwa.
Co więcej, to nadal tylko półśrodki, bowiem problem wrogiego osadnictwa glonów z pewnością powróci. By tak się nie stało, trzeba zadbać o poprawienie cyrkulacji wody, na przykład odpowiednio ustawiając pompy, by usunąć martwe strefy, w których najchętniej rozmnażają się algi, gdyż nie dociera tam dostateczna ilość chemii basenowej. Zielony osad świadczy bowiem o zbyt małej ilości środka dezynfekującego. Dopiero kiedy będziemy pewni, że obieg wody jest należyty, warto przeprowadzić kontratak chemiczny.
W większości przypadków z utrzymaniem czystej wody w basenie ogrodowym poradzą sobie tabletki multifunkcyjne, chętnie wybierane przez właścicieli basenów. To preparat o uniwersalnych właściwościach – dezynfekuje, zapobiega rozwojowi glonów i koncentruje brud w większych cząstkach. Jest ponadto bardzo prosty w dozowaniu. Ale i to może nie wystarczyć do pokonania wroga.
Chemiczną dezynfekcję można przeprowadzić metodą chlorową lub tlenową. W tej pierwszej czynnikiem niszczącym bakterie, grzyby oraz glony jest aktywny chlor. W naturze występuje on jako gaz, aby więc ułatwić jego stosowanie, związano go z substancjami pomocniczymi w postaci płynu, granulatu lub tabletek. Jest to najpopularniejsza metoda uzdatniania wody w basenie, utrzymywania jej przejrzystości i zapobiegania rozwojowi mikroorganizmów. Można dodawać chlor ręcznie lub automatycznie (bezpieczniejsza jest ta druga opcja). Odpowiednie środki są łatwo dostępne i proste w stosowaniu, najczęściej w formie podchlorynu sodu. W tym samym celu można stosować elektrolizę soli kuchennej, dodawanej do wody, z której specjalne urządzenia generują chlor – jest to metoda skuteczniejsza od chlorowania (podobnie jak ozonowanie wody), ale i, niestety, wyraźnie droższa, bo wymagająca dodatkowych generatorów. Najłatwiej jednak zainstalować na powierzchni wody dozowniki, do których ładuje się tabletki lub granulat i które całą tę pracę wykonują automatycznie. Konieczna może się okazać dezynfekcja szokowa. Polega ona na aplikacji zwiększonej dawki środków chlorowych – byle zgodnie z zaleceniami zawartymi w instrukcji ich stosowania! Dobór odpowiedniej dawki preparatu do wielkości zbiornika jest niezwykle istotny. Nawet niewielkie różnice mogą mieć negatywne skutki.
Ale choć na początku możemy zaobserwować pozytywne działanie preparatów chlorowych, również one mogą się okazać sposobem zawodnym w starciu z upartymi algami. Z czasem bowiem są one zdolne uodpornić się na chlor. Wówczas należy sięgnąć po preparat Alba, który można stosować samodzielnie lub z innymi środkami chemicznymi. Jest to płynny, niskopieniący produkt bez smaku i zapachu. Działa glonobójczo przy stężeniu 80 cm3 /m3, w godzinnym czasie kontaktu, przy temperaturze 20 stopni Celsjusza. W razie dużej liczbie kąpiących się, a także w wysokiej temperaturze czy przy opadach atmosferycznych należy dozowanie zwiększyć. Warto zdezynfekować w ten sposób również podłogi, maty i kabiny kąpielowe, w których może przyczaić się przeciwnik, gotów chyłkiem wrócić do basenu w każdej chwili. Z kolei w razie wystąpienia podrażnień skóry i okolic oczu, lepiej czasem wybrać łagodniejszy sposób walki z drobnoustrojami, taki jak środki do dezynfekcji wody bazujące na aktywnym tlenie. Gwarantują one równie wysoki poziom higieny, jak chlor, są skuteczne, a przy tym neutralne dla skóry i włosów człowieka. Ich popularność rośnie, ze względu na trend do łagodzenia metod dezynfekcji. Wybór „filozofii” walki z algami pozostaje więc w naszych rękach, zależnie od potrzeb i możliwości.
Najważniejsza jest profilaktyka. Chemii całkiem nie unikniemy, ale stale kontrolując sytuację w naszym basenie i w porę przeciwdziałając zachodzącym w nim niepożądanym procesom, możemy ograniczyć jej stosowaną ilość. Poza wspomnianym już dbaniem o właściwą cyrkulację wody basenowej, podstawowym warunkiem prawidłowej jej pielęgnacji jest wyregulowanie jej pH – tego, czy woda ma odczyn kwaśny czy zasadowy. Zachowanie jego wartości na optymalnym poziomie korzystnie wpływa na działanie środków dezynfekcyjnych. Idealne dla skóry pH mieści się w zakresie 7,0 – 7,4 i taki odczyn, obojętny (pH 7) lub lekko zasadowy (pH powyżej 7) powinna mieć woda w zbiorniku. Nie zawsze jednak tak jest, więc kontrolę odczynu powinno się przeprowadzać co najmniej raz w tygodniu. Należy na to zwracać szczególną uwagę podczas upałów, gdyż wtedy pH podwyższa się i w czasie deszczu (wówczas ulega obniżeniu).
Za zasadę przyjmuje się, że nie istnieją „domowe” środki na oczyszczanie basenu z osadów. Zdarza się, że za taki sposób uznawane jest dodawanie do wody witaminy C. Zawarty w niej kwas askorbinowy w ciągu kilku minut przywraca wprawdzie wodzie przejrzystość, jednak działa doraźnie i krótkotrwale, ponieważ nie usuwa przyczyny problemu. Nie wykazuje również działania dezynfekującego. Tylko zastosowanie chemii basenowej daje rzeczywiste i stabilne rezultaty w dziedzinie czystości wody i higieny kąpieli. Bez tego każdemu przejdzie w końcu ochota na przebywanie w basenie i pozostanie on pusty, jak powierzchnia Marsa. Nadając się wyłącznie do zasiedlenia przez algi, które z pewnością skorzystają z okazji.
Copyright © dmuchane.pl / 2006 - wszystkie prawa zastrzeżone, Global Income sp. z o.o.