0 801 000 610 (58) 746 37 97

Zadzwoń do nas!

Przyjmujemy zamówienia telefoniczne.
PON.: 7:30 - 17:30
WT. - PT.: 7:30 - 15:30
Wyślij wiadomość

Nauka jazdy na rowerze w 15 minut? To możliwe!

Data publikacji: 11-05-2020.

To prawda, istnieje prosta metoda nauki jazdy na rowerze. Ale najlepiej zadziała ona na dziecko, które zostało przedtem odpowiednio przygotowane dod tej lekcji – istota nauki leży bowiem nie w tej lekcji, ale w sprzęcie, jakiego dziecko używało wcześniej.

Nawet najlepsza metoda nauczania może zająć niektórym dzieciom kilka godzin – ale innym zaledwie kwadrans. Jedne dzieci będą po latach pamiętać z tych pierwszych lekcji swój wielki sukces – inne ciężką pracę i pasmo porażek. Każdy rodzic chciałby zaoszczędzić potomstwu tych ostatnich; jak zatem doprowadzić do szybkiego sukcesu? Jego osiągnięcie może zależeć od wielu czynników, ale jednym z zasadniczych jest odpowiedni dobór rowerka, na którym dziecko próbuje jeździć wcześniej, zanim wsiądzie na swój pierwszy dwukołowiec.

Nie powielajmy tradycyjnych błędów

Najlepiej uczyć dzieci jazdy na rowerze około piątego roku życia. Czasem da się to zrobić rok wcześniej, czasem dopiero rok później – i nie ma w tym nic złego. Jest to zależne od sprawności ruchowej dziecka, jego wzrostu i wcześniej nabytych umiejętności. Ważne, by dziecko było po prostu gotowe na pierwszą jazdę. Są jednak lepsze i gorsze sposoby na przygotowanie go do niej. Wielu rodziców powtarza błędy własnych ojców i matek, podarowując dziecku wcześniej rowerek z bocznymi kółkami albo asekurując je podczas nauki kijem, wkładanym pod siodełko – to obrazki wciąż powszechne. Jednak rower z dodatkowymi kółkami ma więcej wad niż zalet. Jeśli już jest, trudno, ale nie należy za bardzo przyzwyczajać dziecka do niego – niech tylko zrozumie, jak używać kierownicy, hamulców i pedałów – a potem czym prędzej schowajmy rowerek albo odepnijmy od niego kółka, żeby dzieciak nie nabrał niewłaściwych przyzwyczajeń. Z bocznymi kółkami nie nauczy się bowiem zachowywania równowagi dla własnego bezpieczeństwa. Asekuracja kijem z kolei, poza tym, że również opóźnia powstanie odpowiedniego odruchu balansowania, wytwarza w dziecku złudne przekonanie, że rodzic zdoła je w każdej chwili uchronić przed upadkiem, co nie jest prawdą. Jeśli więc nie kółka i nie kij – to co?

Nieoceniony rowerek biegowy

Najlepszym rozwiązaniem jest rowerek bez pedałów, przeznaczony do biegania. Nisko osadzone siodełko pozwala dziecku dotykać stopami na ziemi i odpychać się od niej, by nadać rowerkowi ruch. Pierwszych jazd na takim sprzęcie można próbować z dzieckiem już nawet gdy ma półtora roku, ale dwa lub trzy latka też będą dobrym wiekiem – istotniejszy jest wzrost; dziecko powinno wówczas mierzyć przynajmniej ok. 80 cm. W krótkim czasie nabierze ono pewności ruchów na rowerku i samo zacznie wyczuwać, jak skręcać, rozpędzać się i zatrzymywać, a przede wszystkim utrzymywać równowagę w trakcie jazdy, pokonując bez dotykania ziemi coraz to dłuższe dystanse. Oswoi się też z nieuniknionymi upadkami, nauczy je mężnie znosić, ale zwłaszcza – jak ich unikać. Bez niepotrzebnych na razie pedałów uwaga małego cyklisty będzie skupiona na tym, dokąd jedzie. Zwiększy się jego koordynacja ruchowa, poczucie równowagi i wzmocnią mięśnie nóg. Wkrótce dziecko będzie bez lęku zjeżdżać z niewielkich pagórków, zręcznie omijać przeszkody i sprawnie dojeżdżać do punktów, jakie obrało sobie za cel. Kiedy zorientujemy się, że nabyło już odpowiednie umiejętności i powoli wyrasta z rowerka biegowego, możemy pozwolić mu przesiąść się na większy rower z pedałami. Takiego momentu w jego rozwoju nie dostrzeżemy, jeśli będziemy je sztucznie asekurować kółkami albo kijem. W miarę jak dziecko rośnie, można mu najpierw kupić mały rowerek biegowy, a później trochę większy model. Da mu to sporo czasu na opanowanie samodzielnej jazdy na dwóch kółkach. Aż przyjdzie chwila, gdy można będzie przekonać się, jak nabyta sprawność sprawdzi się na rowerze z pedałami. I to dopiero jest właściwy moment na szybką lekcję „prawdziwej” jazdy. Ale najpierw – gdzie ją przeprowadzić?

Poszukaj dogodnego miejsca

Nie uczmy dziecka jeździć na płaskim, wypoziomowanym terenie, na to przyjdzie jeszcze pora. Przeciwnie – choć rodzicom wydaje się to często wbrew intuicji i napełnia ich obawami – należy znaleźć mało uczęszczany przez innych, lekko nachylony stok, po którym rower będzie mógł staczać się niespiesznie siłą samej grawitacji. Wystarczy pagórek o wysokości kilku metrów i długości kilkudziesięciu, by dziecko było w stanie rozpędzić się na nim do niewielkiej prędkości i dać radę wyhamować nogami u jego podnóża – znakomicie by było, gdyby zjazd kończył się wypłaszczeniem. Trzeba poświęcić nieco czasu na wyszukanie podobnego wzniesienia w okolicy i warto to zrobić z wyprzedzeniem, a nie szukać go dopiero z dzieckiem, które może się tymczasem znudzić i zniechęcić do nauki. Gdy znajdziemy już miejsce, powinniśmy dobrze sprawdzić podłoże. Nie powinno być asfaltowe ani z betonu – są to równe i stabilne nawierzchnie, ale pierwsze próby mogą zakończyć się upadkiem, więc należy sprawić, by nie był on bolesny. Można wykorzystać trawiasty stok, który złagodzi skutki, ale musi to być trawa zadbana, krótko przycięta, zaś teren pozbawiony ukrytych w niej nierówności. Świetnie też nada się polna droga, pokryta niezbyt miałkim, ubitym piaskiem. Po sprawdzeniu, czy na trasie nie znajdują się dziury, kamienie albo wystające korzenie, można przystąpić do samej lekcji, założywszy uprzednio dziecku kask, a najlepiej jeszcze ochraniacze na kolana i łokcie.

Proste sposoby są najskuteczniejsze!

Jak wszystkie najlepsze metody, i ta jest bardzo prosta. Po pierwsze, odpowiednio przygotowujemy rower do pierwszych prób: obniżamy siodełko tak, by dziecko mogło oprzeć stopy na ziemi, a przynajmniej było w stanie stabilnie oprzeć się na palcach. Po drugie, musimy przekazać naszemu uczniowi kilka ważnych instrukcji – przestrzegamy, że ma skoncentrować się na kierunku jazdy, nie rozglądać na boki ani tym bardziej na nas pozostających z tyłu, ani też patrzeć na pedały. Dziecko musi też wiedzieć, co zrobić, gdy zjedzie już na dół, w jaki sposób wyhamować – ale to opanowało już wcześniej, na rowerku biegowym. Pierwsze zjazdy powinny zresztą wyglądać tak samo, jak na nim – i tu właśnie przydadzą się nabyte dzięki niemu wstępne umiejętności. Nasz adept kolarstwa może z początku nie kłaść nóg na pedałach, ale odpychać się nimi od gruntu bądź jedynie asekurować, szurając po ziemi. Niektórzy rodzice na początek przekładają pod pachami dziecka szalik, za pomocą którego jeszcze sami je asekurują, biegnąc obok, albo trzymają je za kaptur bluzy – można tak robić, byle pilnować w ten sposób pozycji dziecka, a nie roweru. Po kilku najwyżej zjazdach przekonamy się jednak, że dobrze przygotowane wcześniej dziecko nie będzie miało problemów z utrzymaniem równowagi, a my nie będziemy musieli zmagać się z zadyszką, by w razie czego interweniować. W miarę postępu lekcji, dziecko może położyć nogi na pedałach; na pewnym etapie włączają się odruchy i większość dzieci zaczyna samodzielnie pedałować. Wówczas należy z powrotem podnieść siodełko do docelowego położenia – dziecko zjedzie z górki tak, jakby robiło to od dawna.

Błyskawiczne efekty

Taka lekcja zajmuje zazwyczaj dziecku od 15 minut do godziny, zanim osiągnie sprawność jazdy. Będzie to jednak zapewne trwało więcej czasu, jeśli pominiemy etap przygotowań na rowerku biegowym – brak doświadczeń z jazdą na dwóch kółkach odbije się negatywnie na efektywności nauki. Częściej też będzie się kończył małymi wypadkami i potrzeba będzie więcej zjazdów, zanim dziecko zapanuje nad wszystkim. A to, niestety, grozi zniechęceniem, co jeszcze bardziej przedłuży proces. Ale już trzy, dwa albo nawet jeden sezon ćwiczeń na rowerku do biegania znacząco zmieni postać rzeczy. Może się okazać, że już te absolutnie pierwsze zjazdy na nowym rowerze zakończą się pełnym sukcesem i błyskawicznym opanowaniem wszystkich czynników. To z kolei da dziecku pewność siebie i pozytywne sprzężenie zwrotne. Czasem nawet już dwie-trzy pierwsze próby zjazdu wystarczą, by móc przenieść się na płaski, poziomy teren i sprawdzić, czy mały cyklista poradzi sobie bez wspomagania siłą ciążenia. A doświadczony poradzi sobie na pewno – pozostaną więc tylko ćwiczenia w skręcaniu w obie strony, próba jazdy pod małą górkę czy nauka ruszania z miejsca, ale to już przychodzi w mgnieniu oka. U dziecka, które w niezauważalny dla siebie sposób przyswoiło wcześniej kluczowy tajnik jazdy na rowerze, jakim jest balansowanie ciałem, to wszystko możliwe jest dosłownie w 15 minut, góra pół godziny.

Decydujący jest pierwszy rowerek

Pierwsza „formalna” lekcja jazdy na rowerze z pedałami nie stanowi żadnego problemu i jest niemal skazana na sukces, jeśli uprzednio zadbamy o przygotowanie dziecka na rowerku biegowym. Bo tak naprawdę, pierwsze lekcje odbyły się już wcześniej i dziecko przeprowadziło je samo, metodą prób i błędów nabywając właściwe odruchy. Cała sztuka dzieje się bez naszego czynnego udziału i to nie rower z pedałami stanowi najważniejszy etap nauki, a ów pierwszy, często niedoceniany przez rodziców rowerek biegowy. Nie powtarzajmy więc błędów z pokolenia na pokolenie, zostawmy boczne kółka w piwnicy, wyrzućmy kij, za to kupmy maluchowi na wczesnym etapie życia rowerek do biegania. Dobra zabawa i ukryta nauka zostaną zapewnione na kilka lat, a później oszczędzą nam czasu na uczenie dziecka rzeczy, które było w stanie opanować samo. Jemu zaś – niepotrzebnych stresów. Oto najprostsza i najprzyjemniejsza metoda.

Powrót

Złóż zamówienie telefonicznie! poniedziałek 8:00 - 18:00 / wtorek - piątek 8:00 - 16:00
0 801 000 610 z telefonu stacjonarnego
(58) 746 37 97 z telefonu komórkowego
Zamów telefonicznie! pn. 8:00-18:00 / wt.-pt. 8:00-16:00 (58) 746 37 97

Copyright © dmuchane.pl / 2006 - wszystkie prawa zastrzeżone, Global Income sp. z o.o.

Oprogramowanie KQS Store